To miłość do kotów, radość dla kociarzy, niezwykła precyzja, niespodzianka i mała przyjemność.
Garść informacji
Konkretyzując Kot w worku działa na tej samej zasadzie, co te wszystkie kosmetyczne „boxy”, tak więc płacimy jakąś sumę (w tym wypadku przy jednomiesięcznej subskrypcji 69 zł), a otrzymujemy w zamian paczkę, w której znajdują się produkty zarówno dla naszego kota jak i dla nas. W każdym miesiącu zawartość jest inna, a my nie znamy jej w momencie zamawiania.
Kocie pudełko jest nowością na rynku, pierwszą można było zamówić w maju, zawartość drugiej – czerwcowej przedstawię poniżej.
To, co rzuca się w oczy od razu, to staranność z jaką jest przygotowywane. Każdy element jest zadbany do granic możliwości. Na kopercie znajdował się koci stempel, a na pudełku urocze logo.
Zawartość czerwcowej paczki, mogę ocenić po moim i Loli ponad tygodniowym testowaniu.
Pierwszą rzeczą było glicerynowe mydło z firmy Organique o cynamonowym zapachu. Wzór wewnątrz bardzo przyjemny, jednak jak dla mnie nie trafiono z zapachem (nie cierpię cynamonu), a także z całym produktem. Nie używam mydeł w kostce i średnio pasuje mi ono do kociego klimatu – koty także nie korzystają z mydła.
Kolejny był magnes – kamień z kocim nadrukiem (wariantów było kilka). Całkiem ładnie komponuje się na naszej lodówce, poza tym myślę że to wróżba, że przy sprzyjających warunkach należy zrobić dokocenie.
Dalej w pudełku znaleźliśmy kukurydzę od LoloPets i to zdecydowanie jest ulubiona rzecz Loli. Zachwyciła się nią od pierwszego wejrzenia i jest to aktualnie jej ulubiona zabawka.
Mnie najbardziej urzekła obróżka z kokardą od Furkidz. Na co dzień Lolka nie chodzi w żadnej obroży, ale jest to bardzo uroczy gadżet. Prezentuje się w niej przecudnie. Godne podkreślenia jest to, że autorka Kota w worku poprosiła wszystkich przed zapakowaniem paczek o zdjęcia naszych pociech, aby dobrać odpowiedni kolor i trafiła w dziesiątkę!
Dostaliśmy także próbkę bezzbożowej karmy Canagan. Nie planujemy zmieniać naszego aktualnego żywienia, zresztą mam wątpliwości co do jej składu i zbilansowania, ale potraktowaliśmy ją jako przekąskę – Lola wcinała z chęcią.
Gdyby ktoś był zainteresowany zostawiam wizytówkę z namiarami na Kota w worku. Moim zdaniem jest to ciekawy pomysł szczególnie na prezent dla kogoś, kto posiada kota i ma małego świra na jego punkcie. Podsumowując pudełko oceniam pozytywnie, ale nie jest to coś niezbędnego do życia.
Orzechowska