Kot w samolocie – przewóz pupili za granicę

Wybierając się na erasmusa od początku było dla mnie jasne, że albo jadę z Lolą, albo nie jadę wcale. Byłam o tyle w komfortowej sytuacji, że miałam 2 zaufane osoby, które oferowały opiekę nad nią w Polsce podczas mojego wyjazdu, jednak tak długie rozstanie (10 miesięcy) z moją kotką było dla mnie czymś niewyobrażalnym. Jesteśmy ze sobą bardzo związane, poza tym chyba każdy opiekun sądzi, że jedynie on jest w stanie zając się najlepiej swoim pupilem. Warto też wspomnieć, że kot to zobowiązanie na około 20 lat i decydując się na jego posiadanie musimy zdawać sobie z tego sprawę. Dając dom Loli stałam się za nią odpowiedzialna, zatem to czy moja kotka jedzie ze mną nie podlegało żadnym rozważaniom. Pozostało mi wtedy jedynie nabycie odpowiedniej wiedzy dotyczącej przewozu zwierząt za granicę oraz zorganizowanie najlepszej dla nas opcji.

W jaki sposób można przewieźć zwierzaka za granicę?

Wariantów jest kilka. Te najbardziej rozsądne, to moim zdaniem:

  • samochód;
  • zwierzęcy kurier;
  • samolot.

Ich podstawowe zalety i wady z perspektywy właściciela przedstawiam w tabelce:

samochód kurier samolot
plusy
  • zwierzak cały czas jest z nami
  • elastyczność daty wyjazdu
  • profesjonalna opieka
  • zwierzak cały czas jest z nami*
  • czas podróży
minusy
  • czas podróży
  • czas podróży
  • rozłąka z futrzakiem
  • sztywny harmonogram podróży

*Aby futro było cały czas z nami na pokładzie samolotu trzeba spełnić odpowiednie wymagania, o których poniżej. Tutaj jedynie wspomnę, że zwierzak ważący więcej niż 8kg wraz z klatką (wyjątek: pies przewodnik) oraz zwierzęta podróżujące do UK nie mogą być przewożone na pokładzie samolotu.

Zastanawiałam się nad dodatniem do tabelki także aspektu cenowego, jednak jest to bardzo indywidualna sprawa, zależy od tego jak daleko wybieramy się z naszym podopiecznym oraz od np. tego czy posiadamy własny samochód.

Przy samolocie nie dodałam elastyczności terminu ani do plusów ani do minusów, bo to też oczywiście jest zależne od tego dokąd wyjeżdżamy. W mojej sytuacji akurat dopasowanie daty wylotu było zależne ode mnie, ponieważ z Polski do Mediolanu jest kilka przelotów każdego dnia, a jedyna firma kurierska, którą brałam pod uwagę jeździ do Włoch jedynie raz w miesiącu, za to np. do Wielkiej Brytanii z częstotliwością kilku dni (co 5-6 dni z tego co zauważyłam w ich harmonogramie).

Warto też pamiętać o stresie jaki nasz pupil przeżywa w takiej sytuacji. To opiekun musi znać swojego zwierzaka i wiedzieć czy bardziej stresująca będzie dla niego rozłąka z właścicielem czy też długość podróży.

Po przeanalizowaniu wszystkiego ja zdecydowałam się na podróż samolotem. Na mojej decyzji przede wszystkim zaważyło to, że Lola była stale ze mną oraz że był to najkrótszy z możliwych czas podróży.

Jakie formalności należy załatwić aby przewieźć zwierzę za granicę?

Zależy to po części od opcji transportu oraz kierunku naszej podróży, ale w każdym wariancie nasz pupil musi posiadać:

  • mikroczip (post poświęcony czipowaniu zwierząt) – jest to wymagane przede wszystkim po to aby istniała pewność, że zwierzę które jest fizycznie z nami w trakcie podróży jest tym samym do którego należą dokumenty;
  • paszport – wydawany jest przez upoważnionych lekarzy weterynarii, koszt to około 50 zł;
  • szczepienie przeciwko wściekliźnie – wpisane do paszportu, wykonane po zaczipowaniu (aby mieć pewność, że ten konkretny zwierzak jest szczepiony). Pierwsze szczepienie przeciwko wściekliźnie można wykonać, po ukończeniu 12 tygodni życia i nabiera ono ważności po 21 dniach (zatem najwcześniej legalnie można wywieźć za granicę zwierzę, które ma 15 tygodni), jeżeli kolejne szczepienie zostanie zrobione w terminie (jest ważne rok), to wtedy nie obowiązuje już okres karencji.

Inne często wymagane formalności (są one obowiązkowe przy transporcie samolotem oraz u dobrych kurierów zwierzęcych):

  • odrobaczanie – wykonane maksymalnie 48 godzin przed wyjazdem;
  • badanie kliniczne – stwierdzające, że zwierzę nie wykazuje żadnych objawów chorób i jest w stanie kwalifikującym je do planowanego przewozu, wykonane również maksymalnie 2 doby przed podróżą.

Na obie te rzeczy są specjalnie wydzielone karty w paszporcie, a więc nie potrzebujemy żadnych dodatkowych papierków.

*Każdy kraj może mieć własne dodatkowe wymagania, przy planowaniu podróży należy poszukać szczegółowych przepisów dotyczących państwa, do którego wyjeżdżamy.

Jaki transporter wybrać na podróż?

W przypadku przejazdu samochodem należy pamiętać o tym, aby kot całą podróż spędził zamknięty w transporterze, który jest odpowiednio zabezpieczony pasami. Najlepiej, aby transporter był plastikowy i na tyle duży żeby kot mógł w nim swobodnie stać, obrócić się i leżeć. Jeżeli jednorazowo przewozimy więcej zwierząt, każde z nich powinno mieć osobny transporter. Kot przebywający poza transporterem w trakcie jazdy może się gdzieś zaklinować, przestraszyć się i wskoczyć np. na kierowcę lub zaplątać się w pedały. Jest to niebezpieczne zarówno dla zwierzaka jak i innych użytkowników ruchu drogowego.

Kurierzy zazwyczaj mają samochody przystosowane do przewozu zwierząt i są one wyposażone w odpowiednie klatki, co za tym idzie zwierzak nie potrzebuje dodatkowego transportera.

W samolocie wielkość transportera zależy od linii lotniczych, a nawet od konkretnego modelu samolotu. Rodzaj transportera jest także uzależniony od opcji jaką lecieć będzie nasz pupil. Są one dwie: na pokładzie lub w luku bagażowym. Na pokładzie mogą lecieć zwierzaki wraz z opiekunem, które z transporterem ważą mniej niż 8 kg (wyjątkiem jest pies przewodnik). W takim przypadku transporter musi mieścić się pod siedzeniem pasażera przed nami. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej w tym przypadku wybrać transporter – torbę, która jest wykonana z miękkiego materiału i może delikatnie przekraczać wymiary, aby zwierzę miało większą swobodę, jednak w razie konieczności mieć możliwość jej zgięcia, żeby zmieściła się w przepisowym rozmiarze. Dokładne wymiary należy sprawdzać na stronie naszego przewoźnika. W przypadku przewozu w luku bagażowym transporter musi spełniać wymogi określone przepisami Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Lotniczego (IATA). Wymiary w tym przypadku są także zależne od modelu samolotu, zwierze musi mieć w nim swobodę poruszania się, ma posiadać pojemnik z jedzeniem oraz wodą, wentylację co najmniej z 3 stron oraz być wykonany z włókna szklanego, metalu, sztywnego tworzywa sztucznego, siatki metalowej, litego drewna lub sklejki, bez doczepionych kółek, do tego ma być czysty, szczelny, dobrze zamknięty i wyłożony chłonnym materiałem.

Czy polecam jakiegoś kuriera zwierzęcego?

Przygotowując się do naszej pierwszej zagranicznej podróży zrobiłam dość duży research wszystkich opcji. Jeśli chodzi o firmy kurierskie, choć z ich usług nie korzystałam, to rozmawiałam z kilkunastoma klientami (w tym z osobą, która jechała z nimi jako pasażer – w przypadku kiedy mają miejsce, za dodatkową opłatą opiekun zwierzaka może z nimi jechać) firmy Linora, oraz śledzę jej działalność. Jest ona bardzo profesjonalna, zawsze co najmniej jeden z kierowców jest technikiem weterynarii. Jeżeli miałabym kiedyś skorzystać z przewozu mojego zwierzaka kurierem, to zaufałabym właśnie im.

Jak przygotować zwierzaka do podróży? / przydatne porady

Przede wszystkim NIE podajemy żadnych leków uspokajających, zachowanie zwierzaka po nich odbiega od normy i nie jest się w stanie zauważyć niektórych objawów choroby, poza tym mogą także wywołać niepożądane reakcje w organiźmie.

Jedyną formą „uspokajającą” jaką polecam są obroże feromonowe, które imitują feromony wytwarzane przez kotkę w okresie macierzyństwa.

Dobrym pomysłem jest wyłożenie spodu transportera chłonącymi wilgoć matami, których używa się podczas uczenia szczeniaka czystości, można je dostać bez problemu w sklepach zoologicznych. Polecam te posiadające taśmę na bokach. W razie wypróżnienia się zwierzaka, mata zabezpieczy transporter i ułatwi nam szybkie posprzątanie podczas podróży.

Warto także posiadać nawilżane chusteczki – w razie „awarii” bez problemu wytrzemy brudną sierść.

W trakcie podróży możemy zakryć transporter jakimś materiałem – np. kocykiem lub szalem, aby do zwierzaka docierało jak najmniej bodźców, to zmniejszy jego stres.

Do transportera można włożyć także ulubioną zabawkę, poduszkę lub kocyk – oczywiście jeśli jest wystarczająco miejsca i w ewentualności zabrudzenia fekaliami nie będziemy mieć oporu aby je wyrzucić (o ile są wykonane z tworzywa, którego nie jesteśmy w stanie wyczyścić w trakcie podróży).

Czy każde linie lotnicze przewożą zwierzęta? Jakie są opłaty? Jak wygląda rezerwacja?

Zwierzęta są transportowane jedynie „standardowymi” liniami lotniczymi typu LOT czy Lufthansa. Tanie linie nie przewożą zwierząt.

Opłaty za samo zwierze są zazwyczaj niewielkie. W przypadku LOT-u jeżeli chodzi o przewóz małych zwierząt w kabinie samolotu jest to 50 zł dla lotów krajowych, a w przelotach na terenie Europy – 200 zł. Zwierzęta do 15 kg w luku bagażowym to odpowiednio – 90 zł i 400 zł, a te powyżej 15 kg – 170 zł i 800 zł. Do lotów krajowych należy doliczyć także 8% VAT, a do wszystkich cen opłatę serwisową (30zł – 70 zł) w zależności od miejsca, w którym zamawiamy usługę (lotnisko bądź infolinia). Szczegółowe zasady przewozu zwierząt oraz cały cennik znajdziecie pod tym linkiem. Jednak u przewoźników, którzy zgadzają się na transport zwierzaków ceny biletów dla ludzi są dość wysokie, zatem łączny koszt podróży znacznie się zwiększa.

Rezerwacji można dokonać na infolinii – Contact Center, gdzie możemy także dokonać opłaty za tę usługę, jednak da się ją także uregulować na lotnisku. Rezerwacji należy dokonać minimum 48 godzin przed wylotem, choć najlepiej jak najszybciej, ponieważ ilość przewożonych zwierząt jest ograniczona – zarówno w luku jak i na pokładzie (zazwyczaj ta ilość wynosi po jednym, zatem w tym samym samolocie transportowane może być łącznie do 2 futrzaków).

Krótka relacja z naszej podróży

IMG_9161

Podróż zaczęłyśmy wczesnym rankiem w związku z tym, że nie ma bezpośrednich rejsów LOT-em z Krakowa do Mediolanu i leciałyśmy z przesiadką w Warszawie, a poranne loty zapewniały nam najkrótszy czas spędzony w podróży. Najpierw wyruszyłyśmy Uberem na krakowskie lotnisko, gdzie przy nadawaniu bagażu został także sprawdzony wygląd, wielkość i stan naszego transportera (nikt nie mierzył go dokładnie, jednak jak wspominałam w naszym przypadku była to materiałowa torba przekraczająca lekko wymiary z dość elastycznym stelażem, która zapewniała Loli dużo przestrzeni, ale w przypadku konieczności dało się ją zgiąć. Przed jej zakupem udało mi się skontaktować prywatnie z jedną ze stewardes, która właśnie taki wybór mi doradziła. Sama uczestniczyła już w lotach z wieloma zwierzakami i zapewniała mnie, że zawsze personel jest bardzo pomocny. Przy ewentualności kiedy na pokładzie okazuje się, że transporter nie mieści się pod siedzeniem lub chociażby pod nogami opiekuna wtedy podczas startu i lądowania zwierzak jest zamknięty w toalecie.) Przy kontroli bezpieczeństwa są sprawdzane dokumenty – paszport oraz wydrukowana rezerwacja miejsca dla zwierzaka oraz odczytywany jest czip. Przechodzimy przez bramki z kotem na rękach. Lola nie była zbytnio zestresowana i była bardzo grzeczna.

Nasz pierwszy lot (Kraków – Warszawa) trwał około 30 minut, Lola trochę miałczała i była niespokojna, jednak po starcie personel pozwolił mi postawić transporter na siedzeniu obok mnie, które było wolne i kiedy ją głaskałam była spokojniejsza. Po wylądowaniu miałyśmy 50 minut na przesiadkę. Lola przez cały czas była w transporterze. Zdecydowanie odradzam wypuszczenie kota nawet w szelkach chociaż na chwilę, ponieważ jest to zupełnie nowa sytuacja i zwierze może spanikować na tyle, że jest w stanie wydostać się z nich i uciec.

Nasz drugi lot (Warszawa – Mediolan) trwał około 1:40, Lola była bardzo niespokojna przy starcie. Podczas tego rejsu pomimo ponownie wolnego siedzenia koło mnie zdecydowałam się trzymać ją przez cały czas pod moimi nogami w transporterze zupełnie zakrytym ze wszystkich stron moim szalem. Dzięki temu kotka zaraz po starcie poszła spać i obudziła się dopiero podczas lądowania i tutaj znów pojawiło się miałczenie.

IMG_9160

Po zakończonym locie poszłyśmy odebrać bagaż, a potem na autobus do centum miasta. W autobusie nie poniosłam żadnej dodatkowej opłaty za kota, nie było też żadnych problemów. Całą, około godzinną podróż siedziała w transporterze na moich kolanach. Tutaj pozwoliłam jej już lekko wychylić głowę i ją głaskałam. W autobusie była już bardzo spokojna, ponieważ do naziemnych środków lokomocji była przyzwyczajona od malucha.

IMG_9165

Po dotarciu do centrum Mediolanu zostały nam tylko 3 przystanki metra – gdzie również była bardzo grzeczna i wreszcie byłyśmy w domu.

Kiedy dotarłyśmy do nowego miejsca zamieszkania wszystko było już gotowe na przyjazd kota (byłam tam kilka dni wcześniej, zakupiłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, tak aby od razu Lola mogła skorzystać z kuwety oraz coś zjeść). Nasze aktualne mieszkanie, to kawalerka, a więc bezzwłocznie pozwoliłam Loli na zwiedzanie jej w całości (przy większych domach radzi się, aby najpierw kot był zamknięty w jednym pomieszczeniu, a potem stopniowo poznawał nowy teren). Pierwsze co zrobiłam, to wstawiłam Lolę do nowej kuwety – nie skorzystała wtedy z niej, ale za to wiedziała już gdzie ona jest i kiedy potrzebowała od razu się do niej udała. Istotne aby użyć takiego samego lub podobnego żwirku. Przy przeprowadzce należy zapewnić kotu jak najmniej zmian, aby szybciej się zaaklimatyzował. Potem dostała puchę, którą z chęcią zjadła i poszła wszystko odespać.

Przez całą podróż, która od wyjścia z jednego domu, do wejścia do drugiego domu trwała łącznie około 6-7 godzin Lola się nie wypróżniła. Jeśli chodzi o jedzenie i picie, to podczas pierwszego rejsu dawałam jej wodę z mojej ręki i trochę piła. Zapomniałam niestety zabrać ze sobą w porannym pośpiechu jej snacków – myślę, że w chwilach paniki trochę by to pomogło i miałaby się czym zająć, więc polecam innym ten pomysł.

Jeśli chodzi o ludzi, to ku mojemu zaskoczeniu o ile ktoś komentował obecność kota na lotnisku czy w samolocie lub do mnie zagadywał, to byli to uprzejmi ludzie. Głównie dopytywali o zasady przelotu i byli bardzo pozytywnie nastawieni do całej sytuacji. Nie łudzę się, że wszyscy pasażerowie byli zadowoleni z obecności Lolki na pokładzie – bo jednak trochę miałczała, choć było to na pewno mniej irytujące niż płacz dzieci, ale żadna z tych zdegustowanych osób nie dała mi tego odczuć w jakkolwiek sposób.

Lola dość szybko się zaaklimatyzowała w nowym miejscu. Jedyną zmianą, jaką dostrzegłam w jej zachowaniu zaraz po przeprowadzce, była zwiększona potrzeba bliskości ze mną. Jesteśmy dość mocno związane, ale wtedy zdecydowanie każdą możliwą chwilę spędzała przy mnie i każdą noc w moim łóżku. Obecnie (ponad 7 miesięcy po zmianie miejsca zamieszkania) oczywiście nadal zdarza się jej sypiać w łóżku, ale częściej robi to w swoich miejscach np. na krześle z ulubioną poduszką lub w jej domku na szafie.

Orzechowska

Kot w samolocie – przewóz pupili za granicę

Dodaj komentarz