Ostatnio bardzo spodobało mi się przedstawianie Wam miesiąca z mojego życia, dlatego postanowiłam kontynuować tę serię i co miesiąc informować Was co u mnie.
W maju Rodzice dość często grali w Eurobizens, a ja pokochałam im to umilać. W szczególności interesowały mnie kostki do gry.
Mama zmuszała mnie do robienia z nią selfie…
Były kolejne spacery w Parku Jordana.
Często robiłam sobie drzemki w moim wiklinowym koszyku.
Gdy przyszły chwile nudy zapragnęłam zostać papierem toaletowym.
Podczas Juwenaliów Mama postanowiła przebrać się za czarnego kota. Ona ma bzika na moim punkcie i uwielbia wszystko, co jest związane z kotami.
Okazało się, że w będziemy się przeprowadzać z naszego domku i było dużo pakowania, które ja oczywiście nadzorowałam. Gdyby nie moja pomoc, na pewno nie poszłoby to tak sprawnie!
Byłam też u Pana Weterynarza. To nie było miłe, bo miałam dwa zastrzyki. Jeden to szczepienie przeciwko wściekliźnie, a drugi to wszczepienie czipa. Dzięki temu, jeśli kiedyś się zgubię, to będzie można sprawnie odnaleźć moją Mamę. Obie te rzeczy były też konieczne, aby założyć mi paszport.
16 maja nadszedł dzień, kiedy ostatecznie wyprowadziłam się ze starego domu. To moje ostatnie zdjęcie w Nawojce. Trochę za nią tęsknię, bo lubiłam spacerować po balkonie i było tak blisko do parku, ale mój nowy dom też jest fajny.
Nadzorowałam w nim składanie nowych mebli…
A także wypakowywanie kartonów.
Polubiłam bardzo mój nowy parapet.
Co więcej, teraz mam ich kilka! Ten w kuchni też jest bardzo fajny.
Zdobywałam też szczyty w moim nowym domku.
Bardzo polubiłam kuchnię i to, że mogę towarzyszyć Mamie kiedy coś przygotowuje. Tutaj właśnie podjadałam jej mięsko kradzione prosto z deski, kiedy ona robiła dla mnie BARFne posiłki.
Niestety nie przekonałam się do nich i w takiej zmieszanej wersji nie przepadam za mięskiem. Mama pewnie będzie jeszcze próbować, żeby mnie przestawić na tę dietę…
Jednak chwilowo nie ma do mnie siły, za to kupiła mi mały zapas karmy CatzFinefood. Co prawda nie jest zła, ale ja dalej wybrzydzam i wcinam małymi porcjami. Za to 6-Fish z Orijena bardzo mi ostatnio posmakowała.
Pozostając w temacie kuchni, to lubię też wylegiwać się na lodówce i patrzeć na wszystko z góry.
Nie ociągałam się też w pilnowaniu Taty, aby pilnie się uczył.
Kiedy miałam gorszy dzień i bardzo tęskniłam za starym domem, to przychodziłam na całuski i przytulaski do Mamy, dzięki czemu od razu było mi lepiej.
Bardzo spodobała mi się też łazienka, bo jest w niej wiele ciekawych rzeczy. Strasznie lubię podglądać Mamę, kiedy bierze długie kąpiele.
A także chować się w pralce, która czasem strasznie śmiesznie wiruje i wydaje z siebie dziwne dźwięki.
Podsumowując, bardzo lubię nowy domek, bo jest dużo większy od poprzedniego i mogę się wybiegać bez wychodzenia na zewnątrz. Czasem, to naprawdę bardzo męczące, że aż nie mam sił włożyć wszystkich łapek na parapet jak idę odpocząć.
Co przyniesie mi czerwiec? Jeszcze nie wiem, ale Wy na pewno dowiecie się już za 30 dni.
Lola