10 rzeczy, które musisz zrobić w Mediolanie

1. Wejście na tarasy Duomo

Kiedy ktoś powie Mediolan, to Duomo jest pierwszą rzeczą, która staje nam przed oczami. Podczas wizyty w tym mieście obowiązkowo trzeba zrobić sobie zdjęcie na tle Katedry Narodzin św. Marii, która jest jednym z największych kościołów na świecie (157m/93m). Warto zdecydować się na zwiedzanie jej dachu, na który można wejść schodami lub wjechać windą. Znajdziecie tam przepiękne widoki miasta, a przy dobrej pogodzie może nawet uda Wam się zobaczyć Alpy.

IMG_0001

Wskazówka: duomo po włosku oznacza katedrę, więc nie popełniajcie błędu jak dziennikarze, którzy mówili na placu majdan, kiedy to owe słowo oznacza plac w języki ukraińskim. Albo mówcie katedra, albo duomo. 

IMG_9462

Wejście na tarasy jest darmowe dla dzieci do 6 roku życia, między 6 a 12 kosztuje 4€ – wejście schodami, 7€ – wjazd windą, powyżej 12 roku życia to koszt odpowiednio 8€ i 13€. Są one otwarte każdego dnia między 9 a 19 (sprzedaż biletów kończy się o 18).

IMG_5789

IMG_5765

2. Przechadzanie się między ekskluzywnymi butikami w Galleria Vittorio Emanuele II

Jest ona jednym z najstarszych centów handlowych na świecie. Budowa trwała od 1865 do 1877 roku. Nosi ona imię Vittorio Emanuele II, który był pierwszym królem zjednoczonych Włoch (pełnił tę funkcję od marca 1861 do stycznia 1878 roku). Jej wygląd zapiera dech przede wszystkim ze względu na samą konstrukcję i wykończenie. Drugorzędne są tu doznania estetyczne związane z wystawami butików takich domów mody jak: Prada, Louis Vuitton, Giorgio Armani, Versace, Gucci. Fani motoryzacji znajdą nieopodal sklep Ferrari.

IMG_2542

IMG_2539

IMG_2534

Wskazówka: na mojej liście pominęłam Teatro alla Scala, w którym znajduje się jedna z najsłynniejszych na świecie scen operowych, mieści się on nieopodal La Galleria.

3. Panzerotto w Luini

Panzerotto, to jedno z przepysznych włoskich dań. Są to jakby mniejsze wersje calzone, zatem w wielkim uproszczeniu pierogi zrobione z ciasta na pizzę. Zdecydowanie polecam spróbować ich w Luini, która jest piekarnią założoną w 1888 roku. Jeden z ich oddziałów znajduje się nieopodal Duomo oraz La Galleria. Stanowczo zachęcam do zrezygnowania z hamburgerów w światowych siecówkach fast-foodów na rzecz panzerotto.

IMG_2549

Wskazówka: Luini jest otwarte w poniedziałki od 10 do 15, a między wtorkiem i sobotą od 10 do 20. Koszt jednego panzerotto spokojnie wystarczającego na mały głód podczas zwiedzania, to około 2,5€, na nieco większy głód polecam zakup dwóch. Do wyboru są opcje różnego nadzienia w dwóch wariantach przygotowania: smażone na głębokim oleju oraz pieczone.

IMG_2552

4. Lody w Cioccolati Italiani

Nieopodal Luini znajdziecie doskonałą lodziarnię. Nie ma co się rozpisywać nad tym punktem. Po prostu w Cioccolati Italiani znajdziecie najpyszniejsze lody w Mediolanie, może nawet we Włoszech, a kto wie czy nie na świecie. Jest to zdecydowanie obowiązkowy punkt do zaliczenia.

IMG_2545

Wskazówka: na zdjęciu poniżej moja ulubiona z ich gotowych propozycji (możecie także stworzyć całą kompozycję sami) – Happy Cone, 4,5€.

IMG_2569

5. Piknik w Parco Sempione

Parco Sempione, to moim zdaniem najpiękniejszy park w Mediolanie. Znajdziecie tam dużo miejsca do rozłożenia się w niemal samym centrum miasta i delektowania się pięknem przyrody. Wielu Mediolańczyków spędza w nim aktywnie czas grając w piłkę nożną, koszykówkę, bawiąc się ze swoimi psami czy ćwicząc na małej zewnętrznej siłowni. Do tego znajdziecie tam również wiele osób, które po prostu odpoczywają słuchając muzyki, czytając książki czy po prostu traktują ten park jako idealne miejsce do spotkań towarzyskich. W alejkach spotkacie przepiękne drzewa i krzewy, które często są podpisane swoim gatunkiem. Ponadto znajdziecie tam także mały akwen wodny, w  którym żyją całe rodziny kaczek.

IMG_2512

Na zdjęciu poniżej widać Arco della Pace – łuk triumfalny, który jest jednym z największych zabytków klasycystycznych w Mediolanie. Został wzniesiony na cześć pokoju między narodami europejskimi, który został osiągnięty na Kongresie Wiedeńskim.

IMG_6103.jpg

Wskazówka: Nieopodal znajduje się Castello Sforzesco – zamek Sforzów zbudowany w połowie XV wieku. Jest on wzniesiony na planie kwadratu z ładnym dziedzińcem w środku, otacza go mur, posiada suchą fosę w której często grasują koty. Są to jedyne koty wolnożyjące jakie spotkałam w Mediolanie i są oczywiście pod opieką. Na Piazza Castello spotkacie również jedną z ładniejszych fontann tego miasta.

IMG_2533

6. Wcielenie się w rolę maszynisty metra na fioletowej nitce

Najnowsza linia metra w Mediolanie o numerze 5, mająca kolor fioletowy jest w pełni zautomatyzowana. Nie znajdziecie wewnątrz pociągów maszynisty, ani jego kabiny. Możecie spokojnie zasiąść przed przednią szybą i postawić się na jego miejscu.

IMG_9606

Linia ta ma długość prawie 13 km i ciągnie się od obrzeży miasta przy Parku Północnym do stadionu San Siro. Pierwsze stacje zostały oddane w lutym 2013 roku, a cała nitka od listopada 2015 roku posiada 19 przystanków.

Wskazówka: poruszanie się komunikacją miejską nawet dla osób, które zupełnie nie znają miasta staje się banalnie proste dzięki google maps, która posiada aktualny rozkład jazdy. Wystarczy wpisać miejsce do którego chcemy się dostać i przy wyznaczaniu trasy wybrać opcję „transport publiczny”. Jednorazowy 90 minutowy bilet (można tylko raz wejść na nim do metra) kosztuje 1,5€, karnet 10 takich biletów  13,80€, bilet 24 godzinny 4,5€, a 48 godzinny 8,25 €.

7. Kawa na Piazza Gae Aulenti

Kawa we Włoszech to świętość. A kawa w pięknym miejscu smakuje jeszcze lepiej. Piazza Gae Aulenti jest okrągłym placem o średnicy 100 metrów, który został oddany do użytku w grudniu 2012 roku. Jest to piękne, nowoczesne miejsce, które stało się mękką tutejszych hipsterów. Na placu znajduje się najwyższy obecnie punkt w Mediolanie, jest nim budynek UniCredit, który wraz z iglicą mierzy 286 metrów. Plac posiada również efektowną fontannę. Odbywają się też tam różne wydarzenia muzyczne i społeczne.

IMG_2572

Znajdziecie przy nim także moją ulubioną kawiarnianą sieciówkę – Illy, kawa tej firmy jest dość powszechnie dostępna w sklepach (polecam kupić sobie puszkę do Polski), a w jej aksamitnych smakach można się rozpłynąć. Najlepiej smakuje oczywiście przygotowana przez baristę. Warte zauważenia są również w tym lokalu żyrandole stworzone z filiżanek.

IMG_2491

Standardowa kawa jaką pija większość Włochów to espresso, które dla nas wydaje się minimalnych rozmiarów, jednak jest bardzo mocne, kosztuje 1€. Ja najczęściej kuszę się na kawy mrożone np. cappuccino freddo greco czy espresso freddo ich koszt to koło 3-4€.

IMG_2494

Wskazówka: Piazza Gae Aulenti jest częścią projektu Porta Nuova, którego głównym celem jest rewitalizacja urbanistyczno-architektoniczna tej części Mediolanu. Znajdziecie w jego pobliżu bardzo atrakcyjną pod tym względem okolicę. Wyróżniającymi się innowacyjnością budynkami są dwa wieżowce – Bosco Verticale (pionowy las), które posiadają porośnięte drzewami, krzewami i bluszczami balkony.

IMG_2578

Poniżej odbicie części Porta Nuova w jednym z drzewiastych wieżowców.

IMG_2580

8. Aperitivo w dzielnicy Navigli

Aperitivo, to teoretycznie niskoprocentowy napój, spożywany przed jakimś większym posiłkiem w towarzystwie przekąsek. W praktyce tu – w północnych Włoszech, to recepta na odprężenie po dniu w pracy i spotkanie ze znajomymi. Aperitivo ma być alkoholową przystawką pobudzającą nasz apetyt, głównie przed dużą kolacją. Obecnie jednak większość młodych osób oraz turystów bufet dodawany do drinka traktuje jako kolację i często jak idealne rozwiązane na before przed imprezą. Zasady aperitivo są proste kupujemy drinka, zazwyczaj w cenie 6-12€ i możemy do woli korzystać z bufetu, który jest zazwyczaj w formie szwedzkiego stołu. Co na nim spotkamy? To zależy od lokalu, ale zazwyczaj są tam sery, pizza, sałatki, makarony, pojawiają się przygotowane kanapki, warzywa, owoce.

Ja uwielbiam jeździć na aperitivo właśnie do dzielnicy Navigli, która została wybudowana jeszcze w czasach antyku i posiada liczne kanały – niemal jak w Wenecji. Mieści się tam mnóstwo restauracji oferujących aperitivo.

Moją ulubioną knajpą z aperitivo jest Spritz Navigli, drinki są pyszne, a bufet bardzo trafia w moje gusta. Odnajdzie się tutaj zarówno wielbiciel pizzy czy włoskich wędlin jak i osoba kochająca sałatki oraz świeże warzywa.

Wskazówka: aperitivo w większości restauracji trwa od godziny 18:00 do 22:00. Najpopularniejszym drinkiem wybieranym przez Włochów przy tej okazji jest Spritz.

9. Botellon na Colonne di San Lorenzo

We Włoszech picie alkoholu w miejscach publicznych jest legalne, zatem młodzi Włosi z chęcią z tego korzystają. Przede wszystkim kiedy planują iść do klubu. Około godziny 23/24 nie trudno w okolicach klubów zauważyć grupki osób śpiewające, śmiejące się i popijające z dużych butelek, w których przygotowali wcześniej drinki – to właśnie jest botellon.

Jednym z najpopularniejszych miejsc w Mediolanie na tę aktywność jest plac przy Colonne di San Lorenzo – są to kolumny będące jednym z niewielu zachowanych artefaktów cesarskiego Mediolanu.

IMG_2561

Wskazówka: po drugiej stronie placu znajduje się Basilica di San Lorenzo – jeden z najstarszych kościołów w Mediolanie. Pierwotnie została zbudowana w czasach rzymskich, a potem przez stulecia była wielokrotnie przebudowywana.

IMG_2564.jpg

10. Clubbing

Jeśli lubisz tańczyć, to koniecznie musisz wybrać się do okolicznych klubów. Włosi kochają dobrą zabawę, a parkiety zazwyczaj pękają w szwach.

Zdecydowanie polecam śledzenie profilu internationalweek, jest to organizacja która zajmuje się głównie negocjowaniem zniżek dla studentów zagranicznych i nagłaśnianiem konkretnych imprez w danym terminie, przez co zapewniają zapełnienie klubu. Jako turyści niekoniecznie załapiecie się na jakieś promocje, jednak idąc na współorganizowaną przez nich imprezę macie pewność, że będzie na niej dużo ludzi i będzie to głównie bardzo międzynarodowe towarzystwo.

Mój ulubiony klub, to Old Fashion, który mieści się przy Parco Sempione, jednak polecić mogę również The Club Milano, Hollywood, Alcatraz czy Le Banque.

Wskazówka: godziny w jakich wychodzi się tutaj na imprezę są nieco inne niż w Polsce. Tutaj większość z nich rozpoczyna się około godziny 23:30/24:00, zatem standardowo większość osób zjawia się między 24:30 a 1:00. Kluby są zwykle zamykane w okolicach 4:30/5:00 rano. Wejścia do klubów są tu dosyć drogie 10-30€, jednak w tej cenie otrzymujemy na ogół 1-2 drinki.


Gdybyś chciał pozwiedzać Mediolan dokładnie takim szlakiem jaki opisałam powyżej stworzyłam dla Ciebie mapę, która Ci to ułatwi.

Niestety google maps pozwala na dodawanie pośrednich celów podróży jedynie w opcji pieszo, więc nie mogłam odwzorować idealnie mojego planu, jednak zaznaczyłam Wam miejsca kluczowe, które ułatwią odnalezienie wszystkich punktów.

Plan podróży: zwiedzanie zaczynamy od serca Mediolanu – Duomo, potem kierujemy się do Galleria Vittorio Emanuele II, gdzie tuż obok możemy udać się do baru Panzerotti Luini oraz cukierni Cioccolati Italiani, następnie idziemy na Piazza della Scala, gdzie znajduje się Teatro alla Scala. Stamtąd spacerujemy na Piazza Castello, gdzie mieści się Castello Sforzesco, a tuż za nim jest Parco Sempione, po przejściu na drugą stronę parku spotykamy Arco della Pace i kierujemy się do fioletowej nitki metra – przystanku Gerusalemme, wysiadamy na stacji Garibaldi z której idziemy na Piazza Gae Aulenti, następnie wracamy na stację Garibaldi z której tym razem zieloną nitką jedziemy na Portę Genowę niedaleko której znajduje się pub Spritz Navigli, gdzie spędzimy miły czas na aperitivo, potem spacerem udajemy się pod Colonne di San Lorenzo aby napić się botellonu.

Na koniec pragnę życzyć Wam udanych pobytów w Mediolanie!

Orzechowska

10 rzeczy, które musisz zrobić w Mediolanie

Kot w samolocie – przewóz pupili za granicę

Wybierając się na erasmusa od początku było dla mnie jasne, że albo jadę z Lolą, albo nie jadę wcale. Byłam o tyle w komfortowej sytuacji, że miałam 2 zaufane osoby, które oferowały opiekę nad nią w Polsce podczas mojego wyjazdu, jednak tak długie rozstanie (10 miesięcy) z moją kotką było dla mnie czymś niewyobrażalnym. Jesteśmy ze sobą bardzo związane, poza tym chyba każdy opiekun sądzi, że jedynie on jest w stanie zając się najlepiej swoim pupilem. Warto też wspomnieć, że kot to zobowiązanie na około 20 lat i decydując się na jego posiadanie musimy zdawać sobie z tego sprawę. Dając dom Loli stałam się za nią odpowiedzialna, zatem to czy moja kotka jedzie ze mną nie podlegało żadnym rozważaniom. Pozostało mi wtedy jedynie nabycie odpowiedniej wiedzy dotyczącej przewozu zwierząt za granicę oraz zorganizowanie najlepszej dla nas opcji.

W jaki sposób można przewieźć zwierzaka za granicę?

Wariantów jest kilka. Te najbardziej rozsądne, to moim zdaniem:

  • samochód;
  • zwierzęcy kurier;
  • samolot.

Ich podstawowe zalety i wady z perspektywy właściciela przedstawiam w tabelce:

samochód kurier samolot
plusy
  • zwierzak cały czas jest z nami
  • elastyczność daty wyjazdu
  • profesjonalna opieka
  • zwierzak cały czas jest z nami*
  • czas podróży
minusy
  • czas podróży
  • czas podróży
  • rozłąka z futrzakiem
  • sztywny harmonogram podróży

*Aby futro było cały czas z nami na pokładzie samolotu trzeba spełnić odpowiednie wymagania, o których poniżej. Tutaj jedynie wspomnę, że zwierzak ważący więcej niż 8kg wraz z klatką (wyjątek: pies przewodnik) oraz zwierzęta podróżujące do UK nie mogą być przewożone na pokładzie samolotu.

Zastanawiałam się nad dodatniem do tabelki także aspektu cenowego, jednak jest to bardzo indywidualna sprawa, zależy od tego jak daleko wybieramy się z naszym podopiecznym oraz od np. tego czy posiadamy własny samochód.

Przy samolocie nie dodałam elastyczności terminu ani do plusów ani do minusów, bo to też oczywiście jest zależne od tego dokąd wyjeżdżamy. W mojej sytuacji akurat dopasowanie daty wylotu było zależne ode mnie, ponieważ z Polski do Mediolanu jest kilka przelotów każdego dnia, a jedyna firma kurierska, którą brałam pod uwagę jeździ do Włoch jedynie raz w miesiącu, za to np. do Wielkiej Brytanii z częstotliwością kilku dni (co 5-6 dni z tego co zauważyłam w ich harmonogramie).

Warto też pamiętać o stresie jaki nasz pupil przeżywa w takiej sytuacji. To opiekun musi znać swojego zwierzaka i wiedzieć czy bardziej stresująca będzie dla niego rozłąka z właścicielem czy też długość podróży.

Po przeanalizowaniu wszystkiego ja zdecydowałam się na podróż samolotem. Na mojej decyzji przede wszystkim zaważyło to, że Lola była stale ze mną oraz że był to najkrótszy z możliwych czas podróży.

Jakie formalności należy załatwić aby przewieźć zwierzę za granicę?

Zależy to po części od opcji transportu oraz kierunku naszej podróży, ale w każdym wariancie nasz pupil musi posiadać:

  • mikroczip (post poświęcony czipowaniu zwierząt) – jest to wymagane przede wszystkim po to aby istniała pewność, że zwierzę które jest fizycznie z nami w trakcie podróży jest tym samym do którego należą dokumenty;
  • paszport – wydawany jest przez upoważnionych lekarzy weterynarii, koszt to około 50 zł;
  • szczepienie przeciwko wściekliźnie – wpisane do paszportu, wykonane po zaczipowaniu (aby mieć pewność, że ten konkretny zwierzak jest szczepiony). Pierwsze szczepienie przeciwko wściekliźnie można wykonać, po ukończeniu 12 tygodni życia i nabiera ono ważności po 21 dniach (zatem najwcześniej legalnie można wywieźć za granicę zwierzę, które ma 15 tygodni), jeżeli kolejne szczepienie zostanie zrobione w terminie (jest ważne rok), to wtedy nie obowiązuje już okres karencji.

Inne często wymagane formalności (są one obowiązkowe przy transporcie samolotem oraz u dobrych kurierów zwierzęcych):

  • odrobaczanie – wykonane maksymalnie 48 godzin przed wyjazdem;
  • badanie kliniczne – stwierdzające, że zwierzę nie wykazuje żadnych objawów chorób i jest w stanie kwalifikującym je do planowanego przewozu, wykonane również maksymalnie 2 doby przed podróżą.

Na obie te rzeczy są specjalnie wydzielone karty w paszporcie, a więc nie potrzebujemy żadnych dodatkowych papierków.

*Każdy kraj może mieć własne dodatkowe wymagania, przy planowaniu podróży należy poszukać szczegółowych przepisów dotyczących państwa, do którego wyjeżdżamy.

Jaki transporter wybrać na podróż?

W przypadku przejazdu samochodem należy pamiętać o tym, aby kot całą podróż spędził zamknięty w transporterze, który jest odpowiednio zabezpieczony pasami. Najlepiej, aby transporter był plastikowy i na tyle duży żeby kot mógł w nim swobodnie stać, obrócić się i leżeć. Jeżeli jednorazowo przewozimy więcej zwierząt, każde z nich powinno mieć osobny transporter. Kot przebywający poza transporterem w trakcie jazdy może się gdzieś zaklinować, przestraszyć się i wskoczyć np. na kierowcę lub zaplątać się w pedały. Jest to niebezpieczne zarówno dla zwierzaka jak i innych użytkowników ruchu drogowego.

Kurierzy zazwyczaj mają samochody przystosowane do przewozu zwierząt i są one wyposażone w odpowiednie klatki, co za tym idzie zwierzak nie potrzebuje dodatkowego transportera.

W samolocie wielkość transportera zależy od linii lotniczych, a nawet od konkretnego modelu samolotu. Rodzaj transportera jest także uzależniony od opcji jaką lecieć będzie nasz pupil. Są one dwie: na pokładzie lub w luku bagażowym. Na pokładzie mogą lecieć zwierzaki wraz z opiekunem, które z transporterem ważą mniej niż 8 kg (wyjątkiem jest pies przewodnik). W takim przypadku transporter musi mieścić się pod siedzeniem pasażera przed nami. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej w tym przypadku wybrać transporter – torbę, która jest wykonana z miękkiego materiału i może delikatnie przekraczać wymiary, aby zwierzę miało większą swobodę, jednak w razie konieczności mieć możliwość jej zgięcia, żeby zmieściła się w przepisowym rozmiarze. Dokładne wymiary należy sprawdzać na stronie naszego przewoźnika. W przypadku przewozu w luku bagażowym transporter musi spełniać wymogi określone przepisami Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Lotniczego (IATA). Wymiary w tym przypadku są także zależne od modelu samolotu, zwierze musi mieć w nim swobodę poruszania się, ma posiadać pojemnik z jedzeniem oraz wodą, wentylację co najmniej z 3 stron oraz być wykonany z włókna szklanego, metalu, sztywnego tworzywa sztucznego, siatki metalowej, litego drewna lub sklejki, bez doczepionych kółek, do tego ma być czysty, szczelny, dobrze zamknięty i wyłożony chłonnym materiałem.

Czy polecam jakiegoś kuriera zwierzęcego?

Przygotowując się do naszej pierwszej zagranicznej podróży zrobiłam dość duży research wszystkich opcji. Jeśli chodzi o firmy kurierskie, choć z ich usług nie korzystałam, to rozmawiałam z kilkunastoma klientami (w tym z osobą, która jechała z nimi jako pasażer – w przypadku kiedy mają miejsce, za dodatkową opłatą opiekun zwierzaka może z nimi jechać) firmy Linora, oraz śledzę jej działalność. Jest ona bardzo profesjonalna, zawsze co najmniej jeden z kierowców jest technikiem weterynarii. Jeżeli miałabym kiedyś skorzystać z przewozu mojego zwierzaka kurierem, to zaufałabym właśnie im.

Jak przygotować zwierzaka do podróży? / przydatne porady

Przede wszystkim NIE podajemy żadnych leków uspokajających, zachowanie zwierzaka po nich odbiega od normy i nie jest się w stanie zauważyć niektórych objawów choroby, poza tym mogą także wywołać niepożądane reakcje w organiźmie.

Jedyną formą „uspokajającą” jaką polecam są obroże feromonowe, które imitują feromony wytwarzane przez kotkę w okresie macierzyństwa.

Dobrym pomysłem jest wyłożenie spodu transportera chłonącymi wilgoć matami, których używa się podczas uczenia szczeniaka czystości, można je dostać bez problemu w sklepach zoologicznych. Polecam te posiadające taśmę na bokach. W razie wypróżnienia się zwierzaka, mata zabezpieczy transporter i ułatwi nam szybkie posprzątanie podczas podróży.

Warto także posiadać nawilżane chusteczki – w razie „awarii” bez problemu wytrzemy brudną sierść.

W trakcie podróży możemy zakryć transporter jakimś materiałem – np. kocykiem lub szalem, aby do zwierzaka docierało jak najmniej bodźców, to zmniejszy jego stres.

Do transportera można włożyć także ulubioną zabawkę, poduszkę lub kocyk – oczywiście jeśli jest wystarczająco miejsca i w ewentualności zabrudzenia fekaliami nie będziemy mieć oporu aby je wyrzucić (o ile są wykonane z tworzywa, którego nie jesteśmy w stanie wyczyścić w trakcie podróży).

Czy każde linie lotnicze przewożą zwierzęta? Jakie są opłaty? Jak wygląda rezerwacja?

Zwierzęta są transportowane jedynie „standardowymi” liniami lotniczymi typu LOT czy Lufthansa. Tanie linie nie przewożą zwierząt.

Opłaty za samo zwierze są zazwyczaj niewielkie. W przypadku LOT-u jeżeli chodzi o przewóz małych zwierząt w kabinie samolotu jest to 50 zł dla lotów krajowych, a w przelotach na terenie Europy – 200 zł. Zwierzęta do 15 kg w luku bagażowym to odpowiednio – 90 zł i 400 zł, a te powyżej 15 kg – 170 zł i 800 zł. Do lotów krajowych należy doliczyć także 8% VAT, a do wszystkich cen opłatę serwisową (30zł – 70 zł) w zależności od miejsca, w którym zamawiamy usługę (lotnisko bądź infolinia). Szczegółowe zasady przewozu zwierząt oraz cały cennik znajdziecie pod tym linkiem. Jednak u przewoźników, którzy zgadzają się na transport zwierzaków ceny biletów dla ludzi są dość wysokie, zatem łączny koszt podróży znacznie się zwiększa.

Rezerwacji można dokonać na infolinii – Contact Center, gdzie możemy także dokonać opłaty za tę usługę, jednak da się ją także uregulować na lotnisku. Rezerwacji należy dokonać minimum 48 godzin przed wylotem, choć najlepiej jak najszybciej, ponieważ ilość przewożonych zwierząt jest ograniczona – zarówno w luku jak i na pokładzie (zazwyczaj ta ilość wynosi po jednym, zatem w tym samym samolocie transportowane może być łącznie do 2 futrzaków).

Krótka relacja z naszej podróży

IMG_9161

Podróż zaczęłyśmy wczesnym rankiem w związku z tym, że nie ma bezpośrednich rejsów LOT-em z Krakowa do Mediolanu i leciałyśmy z przesiadką w Warszawie, a poranne loty zapewniały nam najkrótszy czas spędzony w podróży. Najpierw wyruszyłyśmy Uberem na krakowskie lotnisko, gdzie przy nadawaniu bagażu został także sprawdzony wygląd, wielkość i stan naszego transportera (nikt nie mierzył go dokładnie, jednak jak wspominałam w naszym przypadku była to materiałowa torba przekraczająca lekko wymiary z dość elastycznym stelażem, która zapewniała Loli dużo przestrzeni, ale w przypadku konieczności dało się ją zgiąć. Przed jej zakupem udało mi się skontaktować prywatnie z jedną ze stewardes, która właśnie taki wybór mi doradziła. Sama uczestniczyła już w lotach z wieloma zwierzakami i zapewniała mnie, że zawsze personel jest bardzo pomocny. Przy ewentualności kiedy na pokładzie okazuje się, że transporter nie mieści się pod siedzeniem lub chociażby pod nogami opiekuna wtedy podczas startu i lądowania zwierzak jest zamknięty w toalecie.) Przy kontroli bezpieczeństwa są sprawdzane dokumenty – paszport oraz wydrukowana rezerwacja miejsca dla zwierzaka oraz odczytywany jest czip. Przechodzimy przez bramki z kotem na rękach. Lola nie była zbytnio zestresowana i była bardzo grzeczna.

Nasz pierwszy lot (Kraków – Warszawa) trwał około 30 minut, Lola trochę miałczała i była niespokojna, jednak po starcie personel pozwolił mi postawić transporter na siedzeniu obok mnie, które było wolne i kiedy ją głaskałam była spokojniejsza. Po wylądowaniu miałyśmy 50 minut na przesiadkę. Lola przez cały czas była w transporterze. Zdecydowanie odradzam wypuszczenie kota nawet w szelkach chociaż na chwilę, ponieważ jest to zupełnie nowa sytuacja i zwierze może spanikować na tyle, że jest w stanie wydostać się z nich i uciec.

Nasz drugi lot (Warszawa – Mediolan) trwał około 1:40, Lola była bardzo niespokojna przy starcie. Podczas tego rejsu pomimo ponownie wolnego siedzenia koło mnie zdecydowałam się trzymać ją przez cały czas pod moimi nogami w transporterze zupełnie zakrytym ze wszystkich stron moim szalem. Dzięki temu kotka zaraz po starcie poszła spać i obudziła się dopiero podczas lądowania i tutaj znów pojawiło się miałczenie.

IMG_9160

Po zakończonym locie poszłyśmy odebrać bagaż, a potem na autobus do centum miasta. W autobusie nie poniosłam żadnej dodatkowej opłaty za kota, nie było też żadnych problemów. Całą, około godzinną podróż siedziała w transporterze na moich kolanach. Tutaj pozwoliłam jej już lekko wychylić głowę i ją głaskałam. W autobusie była już bardzo spokojna, ponieważ do naziemnych środków lokomocji była przyzwyczajona od malucha.

IMG_9165

Po dotarciu do centrum Mediolanu zostały nam tylko 3 przystanki metra – gdzie również była bardzo grzeczna i wreszcie byłyśmy w domu.

Kiedy dotarłyśmy do nowego miejsca zamieszkania wszystko było już gotowe na przyjazd kota (byłam tam kilka dni wcześniej, zakupiłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, tak aby od razu Lola mogła skorzystać z kuwety oraz coś zjeść). Nasze aktualne mieszkanie, to kawalerka, a więc bezzwłocznie pozwoliłam Loli na zwiedzanie jej w całości (przy większych domach radzi się, aby najpierw kot był zamknięty w jednym pomieszczeniu, a potem stopniowo poznawał nowy teren). Pierwsze co zrobiłam, to wstawiłam Lolę do nowej kuwety – nie skorzystała wtedy z niej, ale za to wiedziała już gdzie ona jest i kiedy potrzebowała od razu się do niej udała. Istotne aby użyć takiego samego lub podobnego żwirku. Przy przeprowadzce należy zapewnić kotu jak najmniej zmian, aby szybciej się zaaklimatyzował. Potem dostała puchę, którą z chęcią zjadła i poszła wszystko odespać.

Przez całą podróż, która od wyjścia z jednego domu, do wejścia do drugiego domu trwała łącznie około 6-7 godzin Lola się nie wypróżniła. Jeśli chodzi o jedzenie i picie, to podczas pierwszego rejsu dawałam jej wodę z mojej ręki i trochę piła. Zapomniałam niestety zabrać ze sobą w porannym pośpiechu jej snacków – myślę, że w chwilach paniki trochę by to pomogło i miałaby się czym zająć, więc polecam innym ten pomysł.

Jeśli chodzi o ludzi, to ku mojemu zaskoczeniu o ile ktoś komentował obecność kota na lotnisku czy w samolocie lub do mnie zagadywał, to byli to uprzejmi ludzie. Głównie dopytywali o zasady przelotu i byli bardzo pozytywnie nastawieni do całej sytuacji. Nie łudzę się, że wszyscy pasażerowie byli zadowoleni z obecności Lolki na pokładzie – bo jednak trochę miałczała, choć było to na pewno mniej irytujące niż płacz dzieci, ale żadna z tych zdegustowanych osób nie dała mi tego odczuć w jakkolwiek sposób.

Lola dość szybko się zaaklimatyzowała w nowym miejscu. Jedyną zmianą, jaką dostrzegłam w jej zachowaniu zaraz po przeprowadzce, była zwiększona potrzeba bliskości ze mną. Jesteśmy dość mocno związane, ale wtedy zdecydowanie każdą możliwą chwilę spędzała przy mnie i każdą noc w moim łóżku. Obecnie (ponad 7 miesięcy po zmianie miejsca zamieszkania) oczywiście nadal zdarza się jej sypiać w łóżku, ale częściej robi to w swoich miejscach np. na krześle z ulubioną poduszką lub w jej domku na szafie.

Orzechowska

Kot w samolocie – przewóz pupili za granicę