Cały czerwiec był dla mnie bardzo pracowity, bo musiałam pilnować Mamy, żeby pilnie uczyła się do sesji i pisała prace zaliczeniowe. Często też była poza domem, więc jak już wracała, to nie odstępowałam jej na krok – nawet podczas kąpieli. Ciągle pakowałam się na kolanka i zrobiłam się strasznym miziakiem. Kiedy Mama się uczyła i nie miała dla mnie czasu, to z nudów wylegiwałam się na parapecie. Ale czasem po prostu uczyłam się razem z nią, myślę że bez problemu poradziłabym sobie na egzaminach. Zdarzało mi się też troszkę przeszkadzać, kiedy potrzebowałam aby zwróciła na mnie uwagę. Chętnie też pomagałam w kuchni, szczególnie przy dorszu. A w upały Mama zapewniła mi chłodzącą zabawę. Mojej miziastości nie było końca. Drzemki w słoneczku na nagrzanym laptopie też miały miejsce. Towarzyszyłam także Mamie podczas oglądania seriali. Kiedy Mama wyjechała na kilka dni na wieś bardzo za nią tęskniłam, ale rozmawiałyśmy kilka razy przez FaceTime. Pod koniec miesiąca przyszły do mnie pyszności i zabawki z zooplusa. Naprawdę zwariowałam na punkcie snacków z Cosmy, które w składzie mają 100% mięsa. Kiedy Mama wróciła to wreszcie otworzyliśmy mój spóźniony prezent na Dzień Dziecka – Kota w worku. Było tam dużo super rzeczy!
O Kocie w worku i jego czerwcowej zawartości napisze Mama w kolejnym tekście, a my widzimy się za miesiąc!
Lola