Lipiec rozpoczęłam od pomagania Mamie w porządkach.
Niestety początek miesiąca był też dla mnie nieco chorowity, zjadłam kawałek piórka z wędki i mocno mi ono zaszkodziło.
Nie obyło się bez wizyty u weterynarza.
A w sumie to trzech. Pierwszy lipcowy weekend rodzice spędzili na podróżach ze mną do weterynarza na zastrzyki.
Pomimo złego samopoczucia leżenie na szafie poprawiało mi humor.
Jak już po kilku dniach poczułam się lepiej, to postanowiłam zapewnić Mamie trochę ruchu.
Dotrzymywałam też Mamie towarzystwa podczas kąpieli.
Nie obyło się także bez drzemek w jej ramionach. Rodzice w lipcu pojechali na urlop na Kretę, a mnie zawieźli na wakacje do dziadków. U dziadków było bardzo fajnie, miałam nowe parapety z których mogłam obserwować świat.Dziadkowie pozwalali mi na wszystko i dużo się ze mną bawili.
Wszystkie meble i szczyty zostały przeze mnie zdobyte. Choć jestem oczkiem w głowie dziadków, to tęskniłam trochę za domkiem i rodzicami. Bardzo ucieszyłam się gdy wróciłam do swojego domu, na mój ulubiony parapet i mogłam poprzytulać się do rodziców.
Aktualnie jestem u drugich dziadków z Mamą i trochę doskwierały mi upały dlatego nie miałam siły wcześniej opisać Wam mojego ostatniego miesiąca. Dziś rano była burza i ochłodziło się trochę. Mam nadzieję, że sierpień uda mi się opisać na czas.
Lola