Lolusiowe podsumowanie miesiąca – lipiec

Lipiec rozpoczęłam od pomagania Mamie w porządkach.
11868872_1047292081948612_1138206886_n

Niestety początek miesiąca był też dla mnie nieco chorowity, zjadłam kawałek piórka z wędki i mocno mi ono zaszkodziło.11868750_1047292821948538_377369201_n

Nie obyło się bez wizyty u weterynarza.
11909714_1047445811933239_1087965801_n

A w sumie to trzech. Pierwszy lipcowy weekend rodzice spędzili na podróżach ze mną do weterynarza na zastrzyki.11908158_1047292971948523_1987581774_n

Pomimo złego samopoczucia leżenie na szafie poprawiało mi humor.11896961_1047293488615138_1272954792_n

Jak już po kilku dniach poczułam się lepiej, to postanowiłam zapewnić Mamie trochę ruchu.11880979_1047293938615093_533033756_n

Dotrzymywałam też Mamie towarzystwa podczas kąpieli.
11896991_1047293671948453_1349460798_n
Nie obyło się także bez drzemek w jej ramionach.11911859_1047294035281750_808894740_n Rodzice w lipcu pojechali na urlop na Kretę, a mnie zawieźli na wakacje do dziadków.11913066_1047295531948267_603502355_n U dziadków było bardzo fajnie, miałam nowe parapety z których mogłam obserwować świat.11911635_1047295528614934_954409888_nDziadkowie pozwalali mi na wszystko i dużo się ze mną bawili.
11903367_1047295535281600_2023711319_n
Wszystkie meble i szczyty zostały przeze mnie zdobyte.11880294_1047297465281407_491089495_n Choć jestem oczkiem w głowie dziadków, to tęskniłam trochę za domkiem i rodzicami.11880838_1047299138614573_589667207_n Bardzo ucieszyłam się gdy wróciłam do swojego domu, na mój ulubiony parapet i mogłam poprzytulać się do rodziców.11798029_1047296195281534_1925652052_n

Aktualnie jestem u drugich dziadków z Mamą i trochę doskwierały mi upały dlatego nie miałam siły wcześniej opisać Wam mojego ostatniego miesiąca. Dziś rano była burza i ochłodziło się trochę. Mam nadzieję, że sierpień uda mi się opisać na czas.

Lola

Lolusiowe podsumowanie miesiąca – lipiec

Wywiad z właścicielką Kociarni

Miesiąc temu mój tekst o Kociarni rozpętał małą burzę w komentarzach. Postanowiłam kontynuować temat, aby pokazać oprócz mojego zdania także punkt widzenia właścicielki pierwszej w Polsce kociej kawiarni – pani Ewy Jemioło. Wywiad jest przez nią autoryzowany, został nagrany 17.07.2015. 

Pani Ewa poprosiła o dodanie sprostowania, ponieważ nawiązała już stałą współpracę z behawiorystą, o którym mowa w wywiadzie:

  
Trzecia perspektywa w tej sprawie, to specjaliści. Mieszko Eichelberger na swoim blogu Kocie Porady Behawioralne napisał artykuł o tym jak wygląda spełnianie kocich potrzeb w kocich kawiarniach. Warto zaznaczyć, że pod tym tekstem podpisał się lekarz weterynarii, behawiorysta zwierzęcy oraz dwóch zoopsychologów.

Moje spojrzenie na wywiad

W związku z tym, że znajdujemy się na moim podwórku byłabym nieuczciwa wobec czytelników, jeżeli nie skomentowałabym szczerze wywiadu i całej jego otoczki.

Kiedy napisałam do Pani Ewy na jej maila znajdującego się na oficjalnej stronie Kociarni odpowiedź dostałam od jej pełnomocnika, który podpisywał się kancelarią prawną. Byłam dość zaskoczona, bo pracowałam w kilku mediach studenckich zarówno prasowych jak i internetowych (portal oraz telewizja) i przeprowadziłam w swoim życiu już kilka wywiadów, w tym z politykami, ale nigdy nie zdarzyło mi się umawiać na rozmowę przez kancelarię prawną. Pan pełnomocnik chciał ustalić dość tajemniczo brzmiące „szczegóły spotkania” nie chciał jednak o nich pisać przez maila, a więc na dzień przed umówionym wywiadem rozmawialiśmy telefonicznie. Zostały mi przedstawione 3 warunki: wywiad będzie poddany autoryzacji, Kociarnia także będzie nagrywać rozmowę oraz podpisanie umowy o współautorstwie. Na pierwsze dwa warunki zgodziłam się bez problemu, co do trzeciego poinformowałam Pana pełnomocnika, że nie ma możliwości abym podpisała cokolwiek nie konsultując tego wcześniej z moim prawnikiem, a więc zostało mi telefonicznie obiecane, że wzór umowy zostanie do mnie przesłany tego samego dnia (kolejnego rano był umówiony wywiad). Kiedy do godzin wieczornych nie otrzymałam już żadnej wiadomości pozwoliłam sobie napisać do Pani Ewy aby uprzedzić ją, że w takiej sytuacji podpisanie czegokolwiek nie będzie możliwe. Odpowiedzi nie otrzymałam, zatem szłam na wywiad nie mając pewności czy się odbędzie. Na miejscu czekała Pani Ewa, był także Pan, który swoją kamerą rejestrował naszą rozmowę. Podczas wywiadu jak mam nadzieję widzieliście, starałam się być najbardziej obiektywna na ile potrafię w tej sprawie. Rozmowa przebiegła spokojnie (może poza odgłosami remontu piętro wyżej, których nie dało się uniknąć).

Co do treści rozmowy, poruszę tylko niektóre najistotniejsze dla mnie wątki. Przede wszystkim jestem dość zaniepokojona faktem, że Pani Ewa wydaje się nie myśleć przyszłościowo, na moje uwagi np. co do karmy odpowiada, że koty są obecnie zdrowe. Wiadomo, że większość chorób jest spowodowana długotrwałymi przyczynami. Zatrzymując się jeszcze przy temacie karmy, warto sprawdzać dość dokładnie składy, wysoka zawartość mięsa nie zawsze oznacza dobre zbilansowanie innych składników. Karma, którą karmione są koty w Kociarni ma w sobie zdecydowanie przewyższającą dziennie zapotrzebowanie dawkę fosforu i wapnia, co za tym idzie długotrwałe żywienie nią kotów może prowadzić do chorób układu moczowego. Należy też zauważyć, że bardzo istotne jest robienie kilkugodzinnych przerw między mokrymi i suchymi posiłkami, ponieważ są one trawione w inny sposób i brak odstępów czasowych w podawaniu może prowadzić do chorób układu pokarmowego. Nie posiadam specjalistycznego wykształcenia w kwestii kociego behawioru, ale mój stan wiedzy pozwala mi wątpić w kompetencje pani behawiorystki, która sprawdzała Kociarnię i poradziła aby postawić parawany między kuwetami, żeby miały więcej intymności – kot w naturze załatwia swoje potrzeby na przestrzeni otwartej po to by obserwować otoczenie i widzieć ewentualne zbliżające się zagrożenie.

Niepokoi mnie też niejasność informacji. Kilka dni przed wywiadem pojawiła się „plotka” o ucieczce kota. Kiedy dotarła do mnie ta informacja powiedziałam, że nie wyobrażam sobie tego, ponieważ na tę ewentualność Kociarnia wydawała mi się podczas mojej wizyty bardzo dobrze zabezpieczona. Dopuściłam wtedy jedynie możliwość, że jeżeli doszło do ucieczki, to zapewne z winy jakiegoś nierozgarniętego klienta. Kilka godzin przed wywiadem na oficjalnym fanpage’u pojawił się taki post:

kociarnia

Wyraźnie jest tam napisane, że nie brakuje ani nie brakowało w kawiarni żadnego kota, a Pani Ewa w wywiadzie przyznaje, że „incydent” ucieczki kota miał miejsce. Co więcej okazuje się, że do zdarzenia doszło po zamknięciu lokalu i przez niedopatrzenie pracowników.

Aktualna dyskusja

Nie mogę także pominąć tego, co dzieje się wokół Kociarni obecnie. W wywiadzie Pani Ewa wspomniała, że koty pochodzą z różnych miejsc w tym od osób prywatnych, które z różnych powodów nie mogły się nimi dalej zajmować. Jedna z osób, która oddała do kawiarni swoje dwa koty odebrała je niedawno ze względu na ich zły stan.

jarzyna

Co więcej, Pani Ola Jarzyna nagłaśnia niedociągnięcia w kawiarni, przede wszystkim fakt, że pokój w którym koty miały mieć swój azyl jest to zaplecze i biuro połączone z kuwetami i miskami dla kotów. Tak więc ciężko im tam znaleźć spokój. Ja nie widziałam tego pomieszczenia, a cała sprawa wyszła kilka tygodni po nagraniu wywiadu, tak więc nie mogłam o to zapytać.

Zdania na temat krakowskiej kociej kawiarni oraz ogólnie cat cafe są podzielone, każdy sam powinien przemyśleć fakty nie powielając bezrefleksyjnie opinii zarówno jednej jak i drugiej strony. Na pewno temat będzie się jeszcze rozwijał ze względu na to, że coraz więcej podobnych miejsc zamierza otworzyć się na terenie naszego kraju. Nowe godne polecenia artykuły i wydarzenia w tym temacie na pewno na bieżąco będziecie znajdować na moim fanpage’u na który zapraszam.o

Orzechowska

Wywiad z właścicielką Kociarni